Matka Boża Wspomożycielka Wiernych w ikonografii i rzeźbie przedstawiana jest w całej postaci z atrybutami królowej. Na lewym ramieniu trzyma Dzieciątko, które ma szeroko rozpostarte rączki, jakby chciało ogarnąć nimi każdą istotę ludzką i cały świat. Na głowie Maryi i Jezusa widnieją korony. W prawej ręce Matka Boża trzyma wielkie berło zakończone krzyżem. Suknia Jej przewiązana w talii szarfą, a szeroki, okrywający Ją płaszcz, zwykle błękitnego koloru, lamowany złotymi nićmi spięty pod szyją złotą gwiaździstą klamrą. Niekiedy głowę Maryi otacza 12 gwiazd, a na niektórych obrazach widać jeszcze w tle obłoki, unoszących się aniołków lub spadające z góry promienie słońca. Ten sposób ukazania Matki Bożej wyraża Jej godność Królowej Wszechświata i Wspomożycielki Wiernych. Berłem Jej władzy jest pośrednictwo w osiągnięciu przez człowieka daru, jakim jest sam Chrystus, którego trzyma na ramieniu.
Rys historyczny
Nabożeństwo do Matki Bożej Wspomożycielki sięga początków chrześcijaństwa. Wraz z rozwojem kultu Matki Zbawiciela, wśród wiernych pojawiła się ufność w Jej przemożną przyczynę u Boskiego Syna i nakazywała uciekać się do Niej we wszelkich potrzebach życia. Tytuł Wspomożycielki Wiernych zawiera w sobie wszystkie wezwania, w których Kościół wyrażał Najświętszej Maryi Pannie potrzeby i troski swoich dzieci.
W historii Kościoła słowa "Wspomożycielka" użył po raz pierwszy św. Efrem, diakon i największy poeta syryjski, doktor Kościoła († 373). Napisał on wprost, że "Maryja jest orędowniczką i wspomożycielką dla grzeszników i nieszczęśliwych". W tym samym czasie św. Grzegorz z Nazjanzu, patriarcha Konstantynopola, doktor Kościoła († ok. 390) nazwał Maryję Wspomożycielką rodzaju ludzkiego. Napisał, że jest Ona "nieustanną i potężną Wspomożycielką". Z treści pism doktorów Kościoła wynika, że przez słowo "Wspomożycielka" rozumieli oni wszelkie formy pomocy, jakich Matka Boża udziela i może udzielić. Tak więc pierwotne nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny jako do Wspomożycielki zawierało w sobie przekonanie wiernych o wszech pośrednictwie łaski za przyczyną Matki Bożej, co oznacza, że Maryja jest Szafarką Bożych łask.
Krajem najżywiej rozwiniętego kiedyś kultu Wspomożycielki była Bawaria. Pierwszy kościół pod wezwaniem Wspomożycielki w Bawarii stanął w Pasawie w roku 1624. Zasłynęła w nim rychło figura Matki Bożej, kopia obrazu Cranacha - pątnicy witają Ją okrzykiem: Maria hilf! (Maryjo, wspomagaj!).
7 października 1571 r. oręż chrześcijański odniósł decydujące zwycięstwo nad flotą turecką, która zagrażała bezpośrednio desantem Italii. Na pamiątkę tego zwycięstwa papież św. Pius V włączył do Litanii Loretańskiej nowe wezwanie "Wspomożenie wiernych, módl się za nami".
12 września 1683 r. król Jan III Sobieski rozgromił pod Wiedniem Turków. W podziękowaniu Matce Bożej za to zwycięstwo, papież bł. Innocenty XI w roku 1684 zatwierdził w Monachium, przy kościele Św. Piotra, bractwo Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych, które niebawem zostało podniesione do rangi arcybractwa.
W roku 1816 tytuł Matki Bożej Wspomożenia Wiernych wszedł urzędowo do liturgii Kościoła. Papież Pius VII ustanowił święto Matki Bożej pod tym wezwaniem na dzień 24 maja, jako podziękowanie Najświętszej Maryi Pannie, że właśnie tego dnia, uwolniony z niewoli Napoleona, mógł szczęśliwie powrócić na osieroconą przez szereg lat stolicę rzymską.
Te właśnie trzy wydarzenia przyczyniły się do spopularyzowania kultu Wspomożycielki i sprawiły, że zmienił się charakter tytułu „Matki Bożej Wspomożycielki”. Od zwycięstwa pod Lepanto w roku 1571 nabierać zaczęło ono charakteru „politycznego”, „militarnego” w znaczeniu opieki nad Kościołem w jego ważnych i decydujących momentach. Tytuł Wspomożycielki bywa wspominany na równi z wezwaniem „Matki Boskiej Zwycięskiej”; oba tytuły stają się jednoznaczne.
Wielkim czcicielem Matki Bożej Wspomożycielki był salezjanin, prymas Polski, kardynał August Hlond. Nie mniej żarliwym apostołem Maryi Wspomożycielki był jego następca, kardynał Stefan Wyszyński. Dzięki jego staraniom 5 września 1958 roku Episkopat Polski wniósł do Stolicy Apostolskiej prośbę o wprowadzenie święta Maryi Wspomożycielki Wiernych w liturgicznym kalendarzu polskim. Episkopat chciał w ten sposób podkreślić, że naród polski nie tylko wyróżniał się wśród innych narodów wielkim nabożeństwem do Najświętszej Maryi Panny, ale że może również wymienić wiele dat ze swojej historii, w których doznał Jej szczególniejszej opieki.
Źródło: brewiarz.pl
Do rozwoju kultu Maryi jako Wspomożycielki Wiernych przyczynili się zwłaszcza Salezjanie. Św. Jan Bosko tytuł Wspomożycielki Wiernych wybrał w 1865 roku dla budowanej przez siebie świątyni ku czci Matki Bożej w Turynie. Maryja wielokrotnie okazywała się wspomożeniem dla całego Kościoła i pojedynczych wiernych. Obchodząc to święto Kościół wyznaje wiarę w przemożną pomoc Maryi.
Dlaczego Maryja z Nazaretu pojawia się pod imieniem WSPOMOŻYCIELKI?
Sam ks. Bosko wyznał pewnego dnia jednemu z pierwszych salezjanów ks. Cagliero, wielkiemu misjonarzowi w Ameryce Łacińskiej i przyszłemu kardynałowi:
Uzasadnienie kultu i liturgicznego wspomnienia Maryi Wspomożycielki Wiernych znajdujemy w modlitwie św. Bernarda:
Źródło: ILG i inne
W 1844 roku w Montafia d'Asti zapadł na uporczywą gorączkę niejaki pan Turco. Żadne zabiegi lekarskie nie mogły mu przywrócić do zdrowia. Rodzina zwróciła się do z prośbą o pomoc do Księdza Bosko, który doradził choremu, aby odbył spowiedź i przyjął Komunię świętą. Potem Ksiądz Bosko wręczył choremu pudełeczko pigułek polecając zażywać je każdego dnia w określonej ilości. Jednocześnie zachęcił go, by odmawiał przy tym trzy razy modlitwę Witaj Królowo do Matki Bożej. Po zażyciu kilku pigułek chory, który rzeczywiście wyspowiadał się i przyjął Komunię św., wyzdrowiał zupełnie. Wszyscy byli zdumieni. Miejscowy aptekarz dokonał analizy tych cudownych pigułek i nie znalazł w nich nic prócz chleba. Powtórnej analizy dokonał też drugi farmaceuta i wtedy obydwaj zawyrokowali:
- To jest zwykły chleb, co do tego nie ma żadnych wątpliwości.
Wówczas pan Turco udał się do Turynu, by odwiedzić Ksiedza Bosko i podziękować mu. Opowiedział o analizie składu pigułek i o wrażeniu, jakie ten wypadek wywołał w okolicy. Ks. Bosko śmiejąc się odpowiedział:
- Tak, to był chleb! A trzy Witaj Królowo, które pan odmawiał w stanie łaski, były jego cudownym dodatkiem.
W maju 1869 roku ks. Bosko udał się do Lanzo Turyńskiego na uroczystość św. Filipa Nereusza, patrona swego pierwszego zakładu dla młodzieży. Zastał tam wszystkich pogrążonych w głębokim smutku, bo siedmiu chłopców z internatu zapadło na ospę, a to groziło dalszym rozprzestrzenieniem się infekcji. Na tę wieść ks. Bosko powiedział:
- No tak, święto i ospa nie mogą iść w parze. Idźcie przygotować chorym ubranie, a ja przyjdę ich pobłogosławić.
Na widok ks. Bosko chorzy zaczęli wołać:
- Księże Bosko, księże Bosko! Czy możemy wstać? Niech ksiądz nam udzieli swego błogosławieństwa!
- Czy ufacie Maryi?
- Tak, ufamy!
- A więc wstawajcie!
Ks. Bosko pobłogosławił ich i odszedł. Chłopcy, z wyjątkiem jednego, wstali, ubrali się i pobiegli na podwórze - po chorobie nie było śladu. Jeden z chłopców - Baravalle zwątpił i pozostał w łóżku. Wieczorem przybył lekarz z wizytą i dowiedziawszy się, że chorzy są na podwórku w wilgotny i zimny wieczór, zaniepokoił się. Ganił ich za nieostrożność, zapowiadał, że będzie to miało fatalne następstwa. Potem wszedł do izby chorych, gdzie znalazł tylko ostrożnego Baravalle. Chłopak chorował jeszcze trzy tygodnie, podczas gdy jego koledzy już dawno o ospie zapomnieli.
Senator Cotta był umierający. Miał wówczas 83 lata. Odwiedził go Ksiądz Bosko i powiedział: - Pan nie może jeszcze umrzeć. Pan jest potrzebny. A co by pan uczynił, gdyby Wspomożycielka wróciła panu zdrowie? - Wypłacę na budujący się kościół po dwa tysiące franków przez sześć miesięcy. - Dobrze, wracam do moich chłopców i każę im się modlić przez wstawiennictwo Maryi o zdrowie dla pana. Po trzech dniach senator osobiście zjawił się w pokoju Księdza Bosko i wręczył mu z radością pierwszą należność. Żył jeszcze 3 lata, ciesząc się dobrym zdrowiem.
16 listopada 1866 roku Ksiądz Bosko wyruszył na ulice Turynu szukać pieniędzy. Musiał zaraz wypłacić 3000 franków w związku z budową Bazyliki Maryi Wspomożycielki, którą mu zlecono. Na ulicy zatrzymał go lokaj w liberii, wysłany właśnie przez swego pana do Księdza Bosko. Jego bogaty pan od trzech lat był przykuty do łoża boleści. Lekarze stracili nadzieję na przywrócenie mu zdrowia. Pan ów przyrzekł złożyć ofiarę na budującą się Bazylikę Wspomożycielki, jeśli Ksiądz Bosko uprosi mu u Boga ulgę w cierpieniach. Ksiądz Bosko natychmiast udał się do domu bogatego człowieka, zwołał wszystkich domowników (30 osób), odmówił z nimi modlitwę do Matki Bożej Wspomożycielki, udzielił choremu i pozostałym osobom błogosławieństwa i nakazał przynieść panu ubranie, aby mógł iść do banku i przynieść pilnie pieniądze. Ubrania jednak w domu nie było, gdyż chory od trzech lat leżał w łóżku, więc musiano kupić nowe. Zdumiony chory wstał po raz pierwszy od 3 lat, udał się do banku i przyniósł ofiarę do domu Księdza Bosko, po czym wsiadł do powozu i pełen szczęścia odjechał do swego pałacu.
W miejscowości Montemagno d'Asti we Włoszech, Ksiądz Bosko pomagał okolicznej ludności przygotować się do święta Wniebowzięcia Matki Bożej. Już na pierwszym kazaniu obiecał, że niebawem spadnie upragniony tu przez wszystkich deszcz. Mieszkańcy, którzy już od kilku miesięcy nie mogli znieść suszy, poważnie obawiając się o swoje zbiory winogron, kukurydzy, ziemniaków i innych jarzyn, po tej zapowiedzi bardzo się ożywili. Zastanawiali się, jak ten kapłan, który do nich przyjechał, aby głosić kazania, zdoła wywiązać się z danej obietnicy.
Ksiądz Bosko obiecał, że deszcz spadnie, ale pod pewnym warunkiem. Wszyscy rolnicy w stanie łaski uświęcającej mieli wzywać pomocy Matki Najświętszej. Powiedział:
- Chodźcie przez trzy dni na rekolekcje organizowane w parafii, wyspowiadajcie się dobrze, przygotujcie się jak najlepiej do Komunii Świętej w dniu Jej święta, a obiecuję wam w imię Matki Bożej, że deszcz nawodni wasze pola spękane od suszy!
Kiedy skończyło się nabożeństwo i Ksiądz Bosko udał się do zakrystii, nieco zirytowany proboszcz powiedział:
- Księże Bosko, ksiądz ma nie lada odwagę!
- Odwagę? Dlaczego?
- Ksiądz mnie jeszcze pyta dlaczego, a przyrzeka deszcz na poniedziałek!
- Jak to przyrzekam?
- Czy ksiądz mnie posądza o złudzenie? Proszę zapytać zakrystianina, a powtórzy księdzu każde jego słowo. Zrozumiano je dobrze, zapewniam księdza!
I rzeczywiście. Nigdy tylu mieszkańców Montemagno nie cisnęło się do kościoła, jak przez te trzy dni poprzedzające główną uroczystość. Ale to nie wszystko. Mieszkańcy wręcz oblegali konfesjonały. Towarzyszący Księdzu Bosko kapłani, ks. Rua i ks. Cagliero, po latach jeszcze wspominali, jak bardzo byli zapracowani.
Tymczasem wszyscy w okolicy nie mogli doczekać się święta Wniebowzięcia. Z narastającym podekscytowaniem zaczepiali na drodze kapłana, któremu "wyrwała się" obietnica i pytali:
- Czy będzie deszcz, Księże Bosko?
A on odpowiadał niewzruszenie:
- Oczyśćcie wasze serca!
Nadszedł wreszcie oczekiwany dzień. Żar lał się z nieba. Nic nie zapowiadało, aby miało popadać. Tymczasem Ksiądz Bosko po południu udał się do pokoju, aby przygotować kazanie. Od czasu do czasu spoglądał w niebo, które było przejrzyste niczym lustro. Zadzwonił dzwon na nieszpory. Lekkie zaniepokojenie udzieliło się także Księdzu Bosko. Zastanawiał się: "Co powiem tym ludziom, jeśli Matka Boża nie udzieli łaski?".
Niebawem udał się do zakrystii, gdzie przyszedł też zdenerwowany proboszcz.
- Biedny Księże Bosko, tym razem klęska jest kompletna. Nie wiem, jak ksiądz z tego wybrnie.
Ksiądz Bosko zwrócił się do zakrystianina:
- Janie, wejdź z łaski swojej na dzwonnicę i zobacz, czy nic nie widać na horyzoncie.
- Nie, czcigodny księże - po chwili odezwał się zakrystianin i dodał: - Zupełnie nic.
Nie okazawszy najmniejszego niepokoju, kapłan włożył szaty liturgiczne, w głębi serca błagając Maryję tymi słowami: Dziewico Najświętsza, pospiesz z pomocą tym biednym ludziom. Spraw, aby obietnica, która wyszła z moich ust, mogła się rzeczywiście spełnić!
Kiedy w kościele kończono śpiewać Magnificat ku czci Maryi, Ksiądz Bosko zbliżył się do ambony. Świątynia pękała w szwach. Ludzie stali nawet na stopniach przed głównym ołtarzem.
Wraz z ludem nabożnie odmówił Zdrowaś Maryjo i rozpoczął naukę. I właśnie w tym momencie przez okna można było dojrzeć nadciągające chmury burzowe. Ksiądz Bosko nie zdołał wypowiedzieć dziesięciu zdań, a już silny grzmot wstrząsnął sklepieniem świątyni. Później był jeszcze drugi i trzeci, i następny. Wreszcie lunął deszcz. Ogólne poruszenie zapanowało wśród uradowanej ludności. Ta radość udzieliła się także Księdzu Bosko, który z entuzjazmem wygłosił kazanie na temat "Ufności, jaką chrześcijanin powinien pokładać w dobroci Maryi", że mieszkańcy jeszcze długo je wspominali.
Po błogosławieństwie Najświętszym Sakramentem deszcz wciąż padał. Wierni długo musieli czekać w przedsionku, zanim rozeszli się do domu.
Fakty późniejsze
Mercedes R. de Valdes chorowała 16 lat. Przeżyła cztery ciężkie operacje, ale bóle nie ustawały. Poleciła się z wiarą Matce Bożej Wspomożycielce, gorąco prosząc o zdrowie. Wyzdrowiała zupełnie (1967).
Czteroletnia wnuczka pani Marii Pujol nie mogła poruszać się swobodnie. Lekarze stwierdzili zdeformowany kręgosłup. Babka nie miała pieniędzy na leczenie a lekarze nie dawali nadziei. Pobożna niewiasta rozpoczęła nowennę do Matki Bożej Wspomożycielki. Po kilku zaledwie dniach dziecko chodziło normalnie. Miejscowość Reus w Hiszpanii. Rok 1969.
W tym samym miesięczniku zeznaje Hieronima Compora z Bordighera (maj 1969).„Zachorowałam na nogi. Lekarze w szpitalu stwierdzili «chorobę Burgera». Byłam w szpitalu 40 dni bez żadnej ulgi w cierpieniach. Co gorsza, choroba przerzuciła się nadto i na lewą nogę. Zwróciłam się do Matki Bożej Wspomożycielki i obiecałam ogłosić łaskę oraz osobiście pieszo udać się do sanktuarium Matki Bożej Wspomożycielki w Turynie, jeśli wyzdrowieję. Nie mniej gorąco odprawiała nowennę w mojej intencji rodzina. Po niedługim czasie bóle przeszły, nastało polepszenie, a dzisiaj chodzę szczęśliwa. Spełniłam też dane Matce Bożej zobowiązania”.
Siostra Marianna Wagner z Linzu pisze, że zachorował chłopiec 5-letni, Klaus na zapalenie opon mózgowych. Przez sześć tygodni leżał chłopiec w szpitalu nieprzytomny. Lekarze stracili nadzieję życia. Siostra Wagner na prośbę matki ze swoimi dziewczętami rozpoczęła nowennę do Matki Bożej Wspomożenia Wiernych. I oto dnia pewnego ku zdumieniu lekarzy dziecko oprzytomniało, zaczęło wracać do zdrowia i niebawem zupełnie zdrowe wróciło do domu.
W tym samym roku (1866), kiedy Ksiądz Bosko zamówił pierwsze medaliki Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych, wybuchła w Turynie epidemia. Śmierć zebrała wielkie żniwo wśród ludzi. Jednak wychowankom Księdza Bosko i personelowi domu nic się nie stało, gdyż wszystkich zabezpieczył on medalikiem Wspomożycielki. W 1885 roku hrabia Villeneve umierającemu swojemu słudze zawiesił medalik Matki Bożej Wspomożycielki, podarowany mu przez Księdza Bosko. Sługa natychmiast wyzdrowiał.
Ksiądz Bosko we wszystkim i całkowicie zawierzył Maryi. Wzywał Ją jako Wspomożycielkę Wiernych. I doświadczał łask i cudów na miarę swojej ufności. Mawiał: - Ileż razy musiałem tłumaczyć ludziom: To nie ks. Bosko czyni cuda. On się tylko modli i zaleca modlić się w intencji osób, które mu się polecają. To wszystko. Cuda natomiast czyni Bóg, często za pośrednictwem Matki Najświętszej. Ona widzi, że ks. Bosko potrzebuje pieniędzy, by wyżywić i wychować po chrześcijańsku tysiące chłopców. Przyprowadza mu więc dobroczyńców i zsyła na nich szczególne łaski. Ksiądz Bosko przez skromność pomijał fakt, że te nadzwyczajne łaski przechodziły przez jego ręce, spływały na ludzi dzięki jego modlitwie. Gdy ukończono budowę świątyni Maryi Wspomożycielki w Turynie, z pokorą i odwagą wyznał, że wystawiła ją sobie sama Maryja Wspomożycielka, a on był jedynie Jej kasjerem. I nie ma w niej ani jednej cegły, która by nie świadczyła o łasce udzielonej przez Maryję Wspomożycielkę. Mimo swej skromności już za życia cieszył się niechcianą sławą cudotwórcy. Liczne uzdrowienia, jakich dokonał i inne niezwykłe fakty usprawiedliwiały tę opinię.
Źródło: adopcja2.salezjanie.pl
Na dawnych obrazach M. B. z Kalwarii Zebrzydowskiej można wyczytać napis: Calvaria Zebrzydoviana - Auxilium Christianorum (Kalwaria Zebrzydowska - Wspomożenie Wiernych). We Wrocławiu - Książe spotykamy stary obraz Wspomożycielki jako „Madonnę Płaszcza”. Typ często spotykany w dawnych wiekach: Maryja okrywa płaszczem opieki tłum swoich czcicieli.
W Polsce kult Matki Bożej Wspomożycielki szedł dwoma nurtami: z Austrii i Niemiec jako Matki Bożej Zwycięskiej oraz przez duchowych synów i córki św. Jana Bosko. W roku 1898 przychodzą do Oświęcimia Salezjanie i odtąd zaczyna się popularyzować obraz Matki Bożej Turyńskiej i św. Jana Bosko. Kopie obrazu Cranacha (+ 1553) pojawiły się przede wszystkim na Śląsku: we Wrocławiu - kościół jezuitów (1694), w Sosnowicy (1729), w Złotogłowiu koło Nysy itd. Obraz ten rozpowszechniały również bractwa M. B, Wspomożycielki w: Lublinie, Kaliszu a nawet w dalekim Łucku. Wszakże najwięcej do wzbudzenia kultu Wspomożycielki w Polsce przyczynili się duchowi synowie i córki św. Jana Bosko. W roku 1907 powstała pierwsza wierna kopia obrazu turyńskiego w kościele salezjanów w Oświęcimiu. Stąd rozbrzmiały się kopie po całej Polsce.
Wielkim czcicielem Matki Bożej Wspomożycielki był salezjanin, prymas Polski, kardynał August Hlond. Nie mniej żarliwym apostołem Matki Bożej Wspomożycielki był jego następca na stolicy prymasów polskich i metropolitów warszawskich, kardynał Stefan Wyszyński. Dnia 5 września 1958 roku dzięki jego staraniom wniósł Episkopat Polski do Stolicy Apostolskiej prośbę o zaprowadzenie święta Maryi Wspomożycielki Wiernych w liturgicznym kalendarzu polskim. Wspomnienie tego święta obchodzi się także po ostatniej reformie (1969). Przez wprowadzenie tego święta chciał Episkopat Polski zadokumentować, że naród polski nie tylko wyróżniał się wśród innych narodów wielkim nabożeństwem do Najświętszej Maryi Panny, ale że może wymienić wiele dat, w której doznał Jej szczególniejszej opieki. Tak więc tytuł ten wyraża z jednej strony hołd wdzięczności dla Maryi jako szczególnej patronki i opiekunki narodu polskiego, a z drugiej strony zachęca do tym większej ku Niej miłości i ufności.
Istniało także w Polsce arcybractwo Matki Bożej Wspomożycielki. O. Honorat Koźmiński założył pod patronatem Wspomożycielki Wiernych nową rodzinę zakonną: Imienia Jezus.